piątek, 2 sierpnia 2024

Zapytałam Jezusa: Czy mogłabym iść za Tobą taką drogą?

 

Pierwszy raz myśl o życiu zakonnym pojawiła się u mnie kiedy miałam 13 lat. Czytałam wtedy książkę o bł. Auguście Czartoryskim i pod wpływem lektury pomyślałam: Panie, jeżeli książę, który wyrzekł się dworskich obyczajów i oddał Ci całe swoje życie, będąc przy tym tak szczęśliwym, to ja też tak chcę. Zapytałam też Jezusa: Czy mogłabym iść za Tobą taką drogą? Usłyszałam w głębi serca: Mogłabyś. Po tych słowach pojawiła się równocześnie i ogromna radość i nie mały lęk. Czy dam radę? Czy na pewno to moja droga? 

Później nastał czas liceum, nowi ludzie. Zaczęłam pięknie się ubierać, używać drogich kosmetyków... Jednak to wszystko nie dawało mi pełnego szczęścia. Gdzieś w głębi duszy słyszałam ciągle: Pójdź za mną. Bałam się oddać swoje życie Jezusowi. Pamiętam rok przed maturą, On mocno zapukał po raz kolejny, odpowiedziałam Mu: „No dobrze, Panie Jezu, jeżeli mam prawdziwe powołanie, to daj mi teraz spokojny czas na naukę i przyjdź po maturze....” 

Przez całą klasę maturlaną nie słyszałam już Jego głosu, nawet był czas, że myślałam że przeszło mi z tym powołaniem. Jednak kiedy zdołałam maturę, On po raz kolejny przyszedł. Sądziłam, że Jezus zabierze mi wolność. Po raz kolejny odrzuciłam Jego miłość... Poszłam na studia, ale w głębi serca czegoś mi brakowało. Miałam stypendium, wielu znajomych, ale czułam, że powinnam być gdzieś indziej. 

W międzyczasie pojechałam na obóz, na którym posługiwała siostra zakonna, która miała na habicie wyhaftowane serce. Wtedy coś we mnie pękło i po raz pierwszy całkowicie powiedziałam Panu Jezusowi TAK. Po powrocie z obozu zaczęłam codziennie chodzić na Mszę Świętą, czytałam Słowo Boże i modliłam się o znalezienie Zgormadzenia, w którym chciał mnie mieć Jezus. Poszukałam na stronie internetowej informacji o rekolekcjach. Zgłosiłam się. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przyjechałam na rekolekcje i zobaczyłam że trafiłam do tych samych sióstr, które poznałam na obozie. 

Kiedy pojechałam na te rekolekcje sylwestrowe do sióstr, poczułam się jak w domu. Wewnątrz towarzyszyło mi przekonanie, że już niedługo to miejsce będzie moim domem. Ale jak? Przecież jestem dopiero na 1 roku studiów? Po długiej walce i rozmowie z kierownikiem duchowym zdecydowałam się na radykalny krok - przerwałam studia i poprosiłam o przyjęcie do naszego Zgromadzenia. Musiałam jeszcze kilka miesięcy poczekać, ponieważ formacja w naszym Zgromadzeniu zaczyna się wtedy we wrześniu. 

W międzyczasie pomagałam siostrom duchaczkom w ich Domu Opieki w Leżajsku. Wtedy też przyszły kolejne wątpliwości, czy wybrać sercanki czy może duchaczki? Ostatecznie jednak pociągnęło mnie do siebie Serce Jezusa. To które nasze Siostry noszą wyhaftowane na habitach. Symbol miłości i całkowitego oddania się Jezusa w nasze ręce. 

Tak więc w sierpniu 2011 r. przekroczyłam próg klauzury, aby rozpocząć nowy etap w swoich życiu. Najpierw postulat, później dwa lata nowicjatu. Przygotowanie do pierwszych ślubów. Wtedy też przeżyłam pierwszy kryzys w swoim powołaniu, przyszły wątpliwości czy oby na pewno mam być siostrą zakonną? A może moim powołaniem jest być żoną  i mamą? Widząc swoje słabości, w duchu myślałam że się nie nadaję. Pamiętam jeden taki dzień, kilka miesięcy przed pierwszymi ślubami. Miałyśmy mieć wspólne czytanie duchowe z siostrami. Powiedziałam do Pana Jezusa wtedy w głębi swojego serca: Daj mi znak, czy chcesz mnie mieć dla siebie. Nasza Mistrzyni zaczęła czytać nam świadectwa dziewczyn dotyczące POWOŁANIA. A mi popłynęły łzy z oczu, ponieważ wśród nich było moje świadectwo, które napisałam kilka lat wcześniej, po jednych z rekolekcji, na których wyraźnie odczułam Boże wybranie. Nikt nie wiedział, że to moje, tylko Pan Jezus i ja. 

Bóg jest wierny i daje znaki. Tak więc 11 sierpnia 2014 roku złożyłam swoją pierwszą profesję zakonną a 2 sierpnia 2019 r. w Krakowie wieczystą. Trwam przy Nim do dziś. Są chwile piękne ale też trudne, kolorowe i szare, żywe i monotonne. Każdy dzień niesie coś innego. Warto dobrze przeżyć swoje życie. Iść tam, gdzie wzywa Pan. 

W tym roku obchodzę mój mały jubileusz dziesięciolecia złożenia ślubów. Jestem wdzięczna  Panu Bogu za dar mojego powołania. 

4 komentarze:

  1. Siostro, ujęło mnie to wołanie Boga w sercu, i później tą chwila ciszy w klasie maturalnej❤️
    Jeśli to nie jest zbyt osobiste pytanie, to jak usłyszeć ten głos Boga w sercu i czy to nie są moje myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdalena

      Usuń
    2. Aby usłyszeć głos Jezusa trzeba po prostu chcieć go usłyszeć. Mi najbardziej pomaga w tym osobista modlitwa, czytanie Słowa Bożego ale także rozmowa z kierownikiem duchowym czy stałym spowiednikiem. Dobrze jest mieć w codziennym życiu taki czas tylko dla Pana, kiedy nikt nie będzie nam przeszkadzał. Wtedy łatwiej jest usłyszeć Jego głos i odpowiedzieć na niego.

      Usuń
    3. Dziękuję

      Usuń

Copyright © W Nim jest Źródło , Blogger